aaa4
Dołączył: 07 Lis 2018
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 12:48, 07 Lis 2018 Temat postu: vacu well warszawa |
|
|
Okropnie smierdzi rzekl Corey przez ramie. - Jeszcze troche - zaczal weszyc jak pies mysliwski - i poczuje pan. Myslalem, ze to jakies smieci.
Wendall wciaz uwazal, ze chlopcow poniosla wyobraznia. Jednego czlowiek uczy sie szybko: w tym lipcowym upale na bagnach nie trzeba wiele czasu, zeby zaczelo smierdziec jak diabli, niewazne, czy to ludzkie zwloki, czy lis albo pancernik.
Szedl za chlopcami, nie zwracajac uwagi na muszki atakujace rece i kark. Nawet jak sie je zabijalo, przylepialy sie do spoconego ciala. Nie znosil wilgotnego upalu, bez przerwy mial koszule przylepiona do plecow. Myslal juz o tym, jak wroci do radiowozu i wlaczy klimatyzacje. Nagle potworny smrod zgnilizny zatrzymal go w pol kroku.
-To tutaj - oznajmil Corey, wskazujac cos, co na pierwszy rzut oka przypominalo sterte szmat.
Wciaz sceptycznie nastawiony Wendall zatrzymal chlopcow, a sam podszedl blizej.
-O do diabla. - Zdjal okulary przeciwsloneczne i zmruzyl oczy. Potem odskoczyl. - Jezu Chryste! - Kiedy zdal sobie sprawe, ze nie vacu warszawa sam, jego zdumienie zamienilo sie w zazenowanie. Pochylil sie znowu i patrzyl.
Muchy lataly nad sterta lisci, ale w ilosci nieporownywalnej do czerwi, ktorych roilo sie tyle, ze przeslanialy to, co znajdowalo sie pod spodem. Wendall wzial jakas galaz i zaczal grzebac w mrowiu robactwa, az w koncu ujrzal twarz, szyje i... to cos dziwnego. Uderzal galezia wokol szyi, odgarnial liscie.
Mogl sie mylic, ale wygladalo na to, ze trup mial na szyi koloratke. Taka, jaka nosza ksieza.
Post został pochwalony 0 razy
|
|